Jedną z rzeczy, z których słynie Tajlandia jest pyszne, tanie jedzenie. Stragany z różnorakimi przekąskami rozstawione są dosłownie wszędzie. Jedne straszą wyglądem, inne nęcą zapachem, ale dobrego pad thai, kurczaka słodko-kwaśnego, czy kurczaka z orzechami nerkowca nie odmówimy nigdy. Przyrządzone przez Tajów automatycznie wskakują na zupełnie inny poziom, dlatego też chcieliśmy poznać recepturę lokalnych gospodyń i zapisaliśmy się na kurs gotowania Thai Farm Cooking School. Dlaczego właśnie ten? Jak wspominaliśmy w poprzednim poście, jest to najwyżej oceniona szkoła na portalu Trip Advisor. Cena takiego kursu to ~1300 bahtów (136zł) od osoby, a “rozkład jazdy” wygląda następująco:
1. Przyjazd busa
Bus podjechał pod nasz hostel około 8 rano. W środku znajdowała się już para Australijczyków i nasza instruktorka – Benny, o której jeszcze później napiszemy kilka słów, gdyż była to dziewczyna, która jednym zdaniem rozwaliłaby na łopatki całą polską scenę kabaretową. Podjechaliśmy jeszcze po Kanadyjkę, Ukrainkę od dziecka mieszkającą w Anglii i grupę Tajwańczyków. Kiedy cała ekipa była już w komplecie, udaliśmy się na lokalny ryneczek.
2. Ruamchook market
Na rynku spędziliśmy około pół godziny. Benny opowiedziała nam o różnych rodzajach ryżu i o sposobach gotowania każdego z nich. Dowiedzieliśmy się również jak dobierać przyprawy do potraw. To ciekawe, że już podczas tego krótkiego wykładu można było zaobserwować, jak wszyscy się od siebie różnimy. Australijczycy, Kanadyjka i Ukrainka prześcigali się w zadawaniu coraz to inteligentniejszych pytań z powagą chłonąc wiedzę – taki kwartet pod wezwaniem Hermiony Granger. Tajwańczycy, jak na stereotypowych Azjatów przystało mieli wyrysowane na twarzach wielkie znaki zapytania, a ich miny wyglądały dokładnie tak samo w sytuacjach, kiedy wszyscy epatowali różnorakimi emocjami. My za to zrywaliśmy boki upajając się komediowym kunsztem Benny. Gwarantujemy, że dłuższe przebywanie z tą niziutką, pulchniutką istotą, zachowującą się, jak typowa afroamerykańska mamuśka, ukształtowałoby Wasze mięśnie brzucha lepiej niż AbGymnic. Mało jest osób, które w naturalny, niewymuszony sposób są zabawne i mają tak wielki dystans do siebie. Podejrzewamy, że jest wnuczką Benny Hill’a. Zbieżność imion nie może być przypadkowa.
Po krótkim instruktażu mieliśmy chwilę, aby pochodzić między straganami, nacieszyć oczy intensywnymi kolorami świeżych owoców, ale też wzdrygnąć się na widok różnych obrzydlistw uchodzących za lokalne przysmaki.
3. Przyjazd na farmę
Po około 20 minutach jazdy dotarliśmy na farmę, na której miał odbyć się kurs gotowania. Mnóstwo zieleni, przemykający gdzieniegdzie ogrodnicy i wszechobecny spokój tworzą niezwykle sielski nastrój. Na każdą grupę przypada jedna drewniana chatka ze stanowiskami dla uczestników oraz taras, na którym degustowane są przygotowane przez kursantów tajskie przysmaki. Benny przedstawiła nam dwie przemiłe i ciągle uśmiechnięte starsze panie, które przygotowywały dla nas składniki i potrzebne naczynia. Dla ułatwienia mogliśmy je nazywać: Madame 1 i Madame 2, z czego wydawały się niezmiernie zadowolone. Ponadto, Benny miała pomocniczkę w postaci nastoletniej dziewczyny, która dzięki turystom mogła uczyć się angielskiego.
Na miejscu mieliśmy zapewnione napoje, gdyż było przeraźliwie upalnie. Do wyboru była zimna woda lub… gorąca herbata z trawy cytrynowej. Pewnie zaskoczymy Was mówiąc, że to właśnie gorąca herbata cieszyła się największym zainteresowaniem. Mimo skwierczącego powietrza, to właśnie ona świetnie zaspokajała pragnienie, a poza tym była chyba najlepszym napojem (oprócz australijskiego Lemon, Lime and Bitters), jaki kiedykolwiek piliśmy.
Ubraliśmy fartuchy i słomkowe kapelusze i tak przebrani udaliśmy się na krótką wycieczkę po farmie. Największe zainteresowanie wzbudziły rosnące na drzewach orzechy nerkowca, które wyglądają, jak połączenie pomidora z bobem. Co ciekawe, skorupka owych orzechów jest trująca i może prowadzić do silnych poparzeń. Tak naprawdę to co jemy to ziarno oddzielone od toksycznej skorupki w wyniku obróbki termicznej. Kilka składników musieliśmy zebrać sami, m.in. łodyżki trawy cytrynowej, papryczki chili, czy listki bazylii. Benny ochoczo zachęcała nas do spróbowania lokalnych owoców, których nazwy niestety nie pamiętamy. Było to coś podobnego do naszego agrestu, tyle że z grubszą skórką, przypominającą skórkę mandarynki. Marek, mając w pamięci rewolucję żołądkową na Sri Lance nie skorzystał z propozycji, jednak Asia nie dała się prosić. Szkoda tylko, że nie usłyszała, że owoc należy obrać ze skórki i zjeść tylko galaretowatą maź ze środka. Michel Moran skwitowałby to krótkim “oddaj fartucha”…
4. Gotowanie
Zaczęliśmy od ucierania w moździerzach pasty curry, która miała być bazą pierwszego dania. Musimy przyznać, że naprawdę ciężko jest uzyskać konsystencję pasty z papryczki chili. Ostatecznie jednak wyszło nam całkiem nieźle. Uczyliśmy się również przygotowywać wybraną przez nas zupę, dwa dania główne i deser.
Dania, jakie przygotowaliśmy to:
Asia:
- czerwone curry z kurczakiem
- zupa tom kha kai z mleczkiem kokosowym i kurczakiem
- kurczak słodko-kwaśny
- pad thai
- kleisty ryż (sticky rice) z mango
Marek:
- zielone curry z kurczakiem
- zupa tom yam z kurczakiem
- kurczak z orzechami nerkowca
- pad thai
- banan w mleczku kokosowym
Musimy przyznać, że wszystkie potrawy smakowały doskonale. Okazało się, że kuchnia tajska jest niesamowicie prosta i każde danie da się przygotować dosłownie w 10 minut. Kluczowymi składnikami, które są niezbędne do uzyskania charakterystycznego smaku większości potraw są: sos rybny i sos ostrygowy. Wystarczy jedna łyżeczka owych specyfików, a danie zyskuje świetny, orientalny smak. Na odchodne dostaliśmy mini książki kucharskie, dzięki którym będziemy w stanie podzielić się z Wami kilkoma najlepszymi przepisami.
Kurs gotowania był świetnym wyborem, bawiliśmy się znakomicie i nauczyliśmy się paru przydatnych sztuczek. Jedynym minusem był niesamowity skwar panujący w “improwizowanej” kuchni. Z drugiej strony, gotowanie na świeżym powietrzu miało swój urok. Bardzo miłym gestem było zapakowanie nam na drogę jedzenia, którego nie byliśmy już w stanie w siebie wmusić. Jako że mieliśmy przed sobą całą noc jazdy pociągiem do Bangkoku, pad thai w foliówce było jak znalazł! Benny na odchodne zdradziła nam, że planuje otworzyć swoją szkołę gotowania i poprosiła uczestników o adresu e-mail, aby mogła pochwalić się swoim osiągnięciem, jak tylko uda jej się ze wszystkim ruszyć. Niedługo po naszym powrocie rzeczywiście dostaliśmy maila informującego o otwarciu “Benny’s home cooking” – konkretna dziewczyna! 🙂
Bus odwiózł nas na dworzec w Chiang Mai, skąd po dwóch godzinach czekania udaliśmy się w całonocną pociągową podróż powrotną do Bangkoku, któremu postanowiliśmy dać drugą szansę.
5. Przepisy
Kurczak z orzechami nerkowca
Składniki na 1 porcję:
- 80g pokrojonego kurczaka (lub tofu)
- ¼ szklanki orzechów nerkowca
- ¼ szklanki plasterków marchewkiv
- ¼ szklanki plasterków cebuli
- 2 suszone papryczki chili (ok. 2.5cm jedna) bez ziaren
- ¼ szklanki posiekanej cebuli szczypiorowej
- ¼ szklanki grzybów
- 2 łyżki oleju
- szczypta soli
- 1 łyżeczka sosu rybnego
- ½ łyżeczki cukru
- 1 łyżka sosu ostrygowego
- 3 łyżki wody
- 2 posiekane ząbki czosnku
Przygotowanie:
Podgrzej mocno olej w woku. Usmaż kurczaka, cebulę i czosnek ze szczyptą soli aż kurczak stanie się złocisto-brązowy. Dodaj marchewkę, grzyby, papryczki chili i wodę. Przypraw sosem ostrygowym, sosem rybnym i cukrem. Smaż mieszając, aż warzywa będą wystarczająco miękkie. Wyłącz palnik, dodaj orzechy nerkowca i cebulę szczypiorową. Serwuj z ryżem.
Kurczak słodko-kwaśny
Składniki na 1 porcję:
- 2 posiekane ząbki czosnku
- ¼ szklanki plasterków cebuli
- ½ szklanki plasterków pomidorów
- ½ szklanki pokrojonego w kostkę ananasa
- ¼ szklanki posiekanej cebuli szczypiorowej
- ½ szklanki plasterków ogórka (lub brokuła/kalafiora – wcześniej zblanszować)
- ½ szklanki pokrojonego kurczaka (lub tofu)
- 2 łyżki oleju
- 2 łyżeczki sosu rybnego (lub sosu sojowego)
- 1 łyżka sosu ostrygowego
- 1 łyżka sosu pomidorowego (lub ketchupu)
- 2 łyżeczki cukru
- 3 łyżki wody
- szczypta soli
Przygotowanie:
Podgrzej olej w woku na wolnym ogniu. Dodaj czosnek, cebulę, kurczaka i szczyptę soli. Smaż mieszając. Kiedy kurczak będzie prawie gotowy dodaj pomidory, ogórki, wodę, sos rybny, sos ostrygowy, cukier i sos pomidorowy. Podkręć palnik i gotuj wszystko przez minutę ciągle mieszając. Dodaj ananasa i cebulę szczypiorową. Mieszaj przez 10 sekund i zdejmij z ognia. Serwuj z ryżem.
Pad Thai
Składniki na 1 porcję:
- 80g makaronu ryżowego (namocz przez 30 minut w wodzie aż stanie się miękki)
- ⅓ szklanki piórek marchewki
- ½ szklanki kiełków fasoli
- ⅓ szklanki pokrojonego w kostkę tofu (lub kurczaka/wieprzowiny)
- 1 jajko
- 2 łyżki pokruszonych orzeszków ziemnych
- 2 łyżeczki pasty z tamaryndowca lub 1 ½ łyżeczki octu destylowanego
- 1 ½ łyżeczki cukru palmowego lub cukru brązowego
- 1 łyżka sosu rybnego lub sosu sojowego
- 1 łyżka pokrojonego szczypiorku (lub cebuli szczypiorkowej)
- 2 szczypty sproszkowanego chili
- szczypta soli
- ⅓ szklanki wody
- 1 łyżeczka melasy
- 1 cytryna
- 2 posiekane szalotki
Przygotowanie:
Wlej wodę do miski. Dodaj pastę z tamaryndowca, cukier palmowy, sos rybny, melasę i sproszkowane chili. Wszystko dokładnie wymieszaj. Na wolnym ogniu podgrzewaj olej w woku. Dodaj tofu, szalotki i szczyptę soli. Smaż aż zrobią się chrupkie. Przesuń zawartość woka na jedną połowę, a na drugą wbij jajko i wszystko wymieszaj. Ponownie przesuń zawartość na jedną połowę, a na drugą dodaj makaron i zalej sosem zrobionym wcześniej w misce. Smaż mieszając aż makaron będzie miękki. Dodaj kiełki fasoli, piórka marchewki i szczypiorek. Dokładnie wymieszaj. Serwuj skropione cytryną z pokruszonymi orzechami.
Kleisty ryż (sticky rice) z mango
Składniki na 1 porcję:
- 1 szklanka kleistego ryżu gotowanego na parze
- ½ szklanki mleczka kokosowego
- 1 dojrzałe mango (obierz ze skórki, usuń nasiona i ponacinaj)
- 1-2 łyżki cukru palmowego lub cukru brązowego
- szczypta soli
- 1 łyżka upieczonych ziaren fasoli Mung (zw. złotą fasolą)
- 1 liść Pandanu (ok. 2.5cm)
Przygotowanie:
W rondelku zagotuj mleczko kokosowe z liściem Pandanu. Wyłącz palnik i wyłów liść. Weź 2 łyżki zagotowanego mleczka i odłóż je na później. Wlej pozostałe mleczko do miski, dodaj cukier palmowy, szczyptę soli i wymieszaj. Dodaj ryż i wymieszaj wszystko ze sobą. Połóż ryż na talerzu, posyp ziarnami fasoli Mung i polej dwiema łyżkami mleczka kokosowego. Serwuj z mango.
Nie polecam czytać na pusty żołądek, bo łatwo można zgłodnieć. 😉
Tylko czemu wszędzie ten sos rybny.. 🙁
Sylwia, też mieliśmy obiekcje… ale komponuje się wyśmienicie! Zresztą sama niedługo się przekonasz 🙂
Cześć, czy rezerwowaliście tą szkołę z dnia na dzień czy przez internet i płaciliście wcześniej?
Hej Kasiu, rezerwację zrobiliśmy dzień wcześniej w siedzibie w Chiang Mai.