„Jesteście nienormalni” – takie słowa słyszeliśmy niemal od każdego, kto pytał o nasz sposób podróżowania po Nowej Zelandii. Dlaczego? W ciągu 19 dni udało nam się zobaczyć i doświadczyć o wiele więcej niż większości osób w 2-3 miesiące. Zacznijmy jednak od początku.
W 2013 roku, podczas naszego pobytu w Australii, postanowiliśmy wyskoczyć na 3 dni do Nowej Zelandii. Kiedy pierwszy raz ujrzeliśmy soczysto zielone wzgórza usiane malutkimi puchatymi owieczkami trafiła nas strzała amora. Zakochaliśmy się w tych widokach od pierwszego wejrzenia. Obiecaliśmy sobie, że pewnego dnia wrócimy na dłużej.
Dwa lata później natknęliśmy się na promocyjne bilety do Nowej Zelandii. Nie zastanawiając się nawet przez chwilę, zarezerwowaliśmy dwa na kwiecień 2016 roku.
Przygotowania zaczęliśmy od stworzenia listy miejsc, które chcieliśmy odwiedzić i rzeczy, jakich chcieliśmy doświadczyć. Biorąc pod uwagę nasz budżet i odległości między miejscami, udało nam się nieco zawęzić tę listę, jednak ciągle wydawała się ona niemożliwa do zrealizowania. Analizowaliśmy nasze plany wiele razy, aż w końcu doszliśmy do wniosku, że nie jesteśmy w stanie zrezygnować z nawet jednej wymarzonej rzeczy. Przecież nie będziemy wracać do Nowej Zelandii co roku. Nie było szans, żeby cokolwiek odpuścić. Musieliśmy zrobić wszystko, aby spełnić nasze marzenia.
W tym celu, ustaliliśmy kilka prostych rzeczy:
– wypożyczyliśmy auto, aby nie tracić czasu czekając na transport publiczny,
– pierwszego dnia podróży udaliśmy się na ogromne zakupy, aby zaopatrzyć się w niezbędne podczas całej podróży produkty i zapakowaliśmy wszystko do bagażnika,
– postanowiliśmy spać w namiocie, aby zaoszczędzić pieniądze, co ostatecznie stało się niemożliwe ze względu na niską temperaturę (około 2°C nad ranem). Tak czy inaczej, kilka nocy spędziliśmy w samochodzie, ponieważ hostele były zbyt oddalone od naszego zaplanowanego na kolejny dzień punktu startowego,
– kupiliśmy nowozelandzką kartę SIM z 3GB mobilnego internetu, aby nie tracić czasu na szukanie hotspotów (które tak czy inaczej istnieją tylko w dużych miastach),
– podzieliliśmy się na role. Kiedy jedno z nas prowadziło, pasażer był odpowiedzialny za naładowanie całej elektroniki (samochodowa ładowarka USB z kilkoma slotami jest niezbędna!) i zarezerwowanie wszystkiego, co potrzebne na kolejny dzień. Spędzaliśmy w aucie bardzo dużo czasu, więc musieliśmy go dobrze spożytkować.
– najbardziej banalne, ale jakże ważne i trudne do zrealizowania – postanowiliśmy spać krócej i wstawać wcześniej, aby zyskać 2 dodatkowe godziny każdego dnia.
Jak widzicie, dobry plan i logistyka to klucz do sukcesu. Oczywiście, nie jesteśmy w stanie wszystkiego kontrolować. Była jedna rzecz, której nie udało nam się zrealizować, ponieważ zepsuło nam się auto. Poza tym, wszystko udało się perfekcyjnie. Przejechaliśmy prawie 4500 kilometrów, zrobiliśmy wiele niesamowitych rzeczy i przezwyciężyliśmy nasze słabości. Bywaliśmy wycieńczeni, ale piękne widoki rekompensowały zmęczenie.
Czy jesteśmy nienormalni? Chyba nie, jesteśmy za to ogromnie zdeterminowani, jeśli gra toczy się o nasze marzenia 🙂
Jak zawsze postaraliśmy się zebrać wszystkie praktyczne informacje i podzielić się z Wami dokładnym planem naszej podróży. Mamy nadzieję, że ten wpis pomoże Wam w planowaniu własnego wyjazdu 🙂
FILM Z PODRÓŻY
KILOMETRY POKONANE RÓŻNYMI ŚRODKAMI TRANSPORTU PODCZAS CAŁEGO POBYTU W NOWEJ ZELANDII:
Informacje praktyczne:
- Dostęp do internetu na terenie Nowej Zelandii nie jest tak powszechny jak w Europie, dlatego warto zaopatrzyć się w lokalną kartę SIM z pakietem danych. My wybraliśmy ofertę operatora Spark, w ramach której dostaliśmy 3 GB internetu, kilkaset darmowych minut i bezpłatny dostęp do Spotify. Dodatkowo, w większych miastach na każdym rogu znajdują się budki sieci Spark, w których można korzystać z darmowego Wi-Fi. Karta wystarczyła nam na cały wyjazd, a darmowe połączenia okazały się niezastąpione przy rezerwowaniu noclegów na ostatnią chwilę, czy podczas kontaktu z pomocą drogową. Kartę można kupić w salonie Spark tuż przy wyjściu z lotniska w Auckland (po lewej stronie)..
Informacje praktyczne:
- W Auckland są dwa skupiska wypożyczalni samochodów: jedno na lotnisku, drugie w centrum- głównie wzdłuż ulicy Beach Road. Największą popularnością cieszy się Jucy, jednak ich oferta ubezpieczenia nie do końca nam odpowiadała. Dodatkowo, auta tej firmy są bardzo charakterystyczne: całe zielone i ordynarnie oklejone logo firmy, co wysyła do potencjalnych opryszków prostą wiadomość: „jesteśmy turystami, mamy w aucie dużo cennych rzeczy”. Są również znane na całym świecie wypożyczalnie, jak Hertz, czy Europcar, jednak ich oferty są mało atrakcyjne. Po długim reasearch’u zdecydowaliśmy się na dość małą firmę – Apex. Jak się okazało, na miejscu dostaliśmy ofertę o ~200 NZD (550 zł) niższą i z o wiele lepszym autem niż było to proponowane na stronie internetowej. Cały proces wypożyczenia potrwał około 10 minut. Potrzebne było międzynarodowe prawo jazdy, które jest niczym innym, jak kopią krajowego prawa jazdy przetłumaczoną na różne języki. Na Apex zdecydowaliśmy się również dlatego, że do wypożyczenia auta nie wymagano karty kredytowej, w przeciwieństwie do wielu innych firm. Wykupiliśmy pełne ubezpieczenie („full cover”) i miejsce na promie na wyspę południową.
- Dzięki temu, że wykupiliśmy pełne ubezpieczenie wypożyczonego samochodu („full cover”), mogliśmy skorzystać z bezpłatnych usług mechanika i pomocy drogowej, która dotarła do nas na odludzie w środku nocy.
- Fani Władcy Pierścieni będą zachwyceni możliwością zwiedzenia Hobbiton Movie Set, czyli malowniczej farmy znajdującej się w okolicy miasta Matamata, na której Peter Jackson ze swoją ekipą stworzyli filmowe Shire. Przewodnicy chętnie zdradzają różnorakie smaczki dotyczące filmów, można nawet wypić piwko w gospodzie „Pod Zielonym Smokiem”. Jedynym minusem wycieczki, jest mocno ograniczony czas przebywania na planie.
- Samolotem nie można przewozić kartuszy gazowych, dlatego osoby chcące gotować sobie samodzielnie będą zmuszone zaopatrzyć się w butle już na miejscu. Wszelaki sprzęt outdoor’owy można kupić w centrum Auckland na głównej ulicy – Queen Street.
- Zakupy spożywcze robiliśmy w supermarkecie Countdown. Za wydanie określonej kwoty – w naszym przypadku było to chyba 40 NZD (~110 zł) – dostaje się zniżkę na paliwo na stacji Z Station.
Informacje praktyczne:
- Huka Falls to podobno najczęściej odwiedzana atrakcja przyrodnicza w Nowej Zelandii. Lazurowy wodospad robi wrażenie, jednak z pewnością jest to jedna ze słabszych rzeczy, jakie widzieliśmy podczas wyjazdu. Będąc na terenie parku można się przejść jednym z krótkich szlaków wytyczonych na jego terenie.
Informacje praktyczne:
- Oznaczenia tras trekkingowych w Nowej Zelandii i szacowany czas ich przejścia są bardzo dokładne i uwzględniają dość żwawe tempo. Nie należy z góry zakładać, że przejście trasy zajmie nam 2 razy krócej.
- Istnieje wiele tras trekkingowych w Parku Narodowym Tongariro (możecie je znaleźć tutaj). Dwie najbardziej popularne to: Tongariro Alpine Crossing (1 dzień) i Tongariro Northern Circuit (3-4 dni).
- Początek i koniec trasy Tongariro Alpine Crossing są od siebie oddalone o 25 kilometrów. Należy wcześniej zarezerwować miejsce w busie, którym dostaniemy się do pozostawionego na starcie auta. Spóźniając się na określoną godzinę będziemy musieli dotrzeć do parkingu pieszo lub złapać stopa. Żaden inny transport nie kursuje na tej trasie.
- Istnieje możliwość wejścia na Mount Ngauruhoe, czyli Mount Doom znane z Władcy Pierścieni. Na wspinaczkę trzeba przeznaczyć dodatkowe 3 godziny.
- Wybierając się na trasę Tongariro Alpine Crossing załóżcie buty za kostkę. Odcinek z Red Crater do Emerald Lakes prowadzi stromym niestabilnym zboczem. Widzieliśmy osoby w nieodpowiednim obuwiu, które nie były w stanie poradzić sobie z zejściem.
Informacje praktyczne:
- Będąc w Wellington warto wybrać się na wzgórze Mount Victoria, z którego roztacza się piękna panorama miasta.
- Istnieją dwa sposoby podróżowania między wyspami Nowej Zelandii: samochód i prom. Miejsce na promie należy zarezerwować z wyprzedzeniem. Nasz bilet na prom Interislander zarezerwowaliśmy podczas wypożyczania samochodu. Prom jest bardzo komfortowy, a cała podróż trwa 3.5 godziny. Podróżując autem musimy uiścić opłatę za pojazd i każdego pasażera z osobna. Osoby podróżujące autostopem nie mogą zatem liczyć na darmową przeprawę.
- Droga z Picton do Nelson (północnym wybrzeżem południowej wyspy) jest niesamowicie kręta i niebezpieczna. Warto nadłożyć kilometrów i jechać przez Spring Creek, gdyż czasowo wyjdzie tak samo, a na pewno będzie bezpieczniej i bardziej komfortowo.
- W Hat Trick Lodge nie można korzystać z pryszniców po godzinie 22.
Informacje praktyczne:
- Przeglądając oferty wycieczek kajakowych w Abel Tasman kierowaliśmy się wyłącznie możliwością wypożyczenia kajaków i zwiedzeniem parku narodowego na własną rękę. Wybór padł na Marahau Sea Kayaks i ich ofertę Freedom Islands, w ramach której mogliśmy opłynąć 2 wyspy: Adele i Fisherman’s Islands. Na brzegach wysp można było spotkać wylegujące się foki, które ochoczo podpływały do kajaka. Osoby, które nigdy nie pływały kajakiem po akwenie morskim powinny szczególnie uważać przy północnym wyprzeżu Adele Island, gdyż pojawia się tam silny prąd i mocny wiatr. Ponadto należy przeznaczyć odpowiednią ilość czasu na powrót, gdyż na wodzie nie jesteśmy w stanie poprawnie ocenić odległości i miejsca wydające się być w zasięgu kilkuset metrów, tak naprawdę znajduję się kilka kilometrów dalej.
- Alfresco Eatery and Historic Villas było jednym z lepszych miejsc, w których spaliśmy. Wynajęty pokój znajdował się w pustym domu jednorodzinnym, w którym aktualnie byliśmy jedynymi gośćmi. Rano dostaliśmy od gospodyni świeże mleko 🙂
Informacje praktyczne:
- Sandfly – każdy, kto był w Nowej Zelandii choć raz zapewne wzdrygnie się na to słowo. Sandflies to muszki, których ugryzienia uprzykrzają życie wszystkim turystom, czyli osobom, które nie są uodpornione na ich działanie. Szczególnie złą sławą okryte jest zachodnie wybrzeże południowej wyspy. To właśnie tam, jadąc wzdłuż malowniczej Great Coast Road, postanowiliśmy zatrzymać się, aby obejrzeć zachód słońca i ugotować kolację. Po tym postoju, nasze kostki były w opłakanym stanie. U Marka wystąpiła bardzo silna reakcja alergiczna – pojawiła się ogromna opuchlizna i ból. Niestety, pogryzieniom nie da się zapobiegać. Nawet środki odstraszające owady z dodatkiem silnego związku chemicznego DEET nie działają na te paskudy. Pocieszające jest to, że tylko pierwszy raz jest taki straszny
Informacje praktyczne:
- Dwa najbardziej popularne lodowce w Nowej Zelandii to Fox Glacier i Franz Josef Glacier. Długo zastanawialiśmy się który z nich odwiedzić, jednak bazując na opiniach zdecydowaliśmy się na Fox Glacier. Szukając bardziej ekstremalnej wycieczki niż standardowe trekkingi z przewodnikiem, zdecydowaliśmy się na: Fox it Up: Heli Ice Climbing Adventure. Było to istne combo, w które wliczały się 2 przeloty helikopterem i wspinaczka lodowcowa. Wyprawa wymagała wysokiej sprawności fizycznej. Zostaliśmy wyposażeni w raki, czekany, kaski, buty umożliwiające założenie raków, uprzęże i plecaki, które mogły pomieścić cały sprzęt. Grupa liczyła tylko 4 osoby + przewodnik (nepalski szerpa – Passang), gdyż tylko tyle osób mogło się zmieścić do helikoptera. Na samym lodowcu uczyliśmy się, jak chodzić w rakach (na początku schodzenie nawet z małych górek jest przerażające!), później poznaliśmy tajniki lodowej wspinaczki, aby po chwili wdrapywać się na kilkunastometrowe ściany. Mieliśmy też okazję zejść do szczeliny lodowej. Wszystko trwało około 9 godzin i było warte każdego dolara. Była to jedna z najlepszych rzeczy, jakich doświadczyliśmy w swoim życiu!
- W Makarora nie ma zasięgu sieci telefonicznej. Chcąc skontaktować się z bliskimi w Polsce byliśmy zmuszeni wykupić najdroższy pakiet internetowy w swoim życiu – 50MB za 5 NZD.
Informacje praktyczne:
- Isthmus Peak to szczyt, który pod względem popularności przegrywa z kretesem z Roys Peak. To właśnie na Roys Peak wybiera się 80% turystów głównie dlatego, że znajduje się on znacznie bliżej Wanaka. Osoby, które miały okazję wejść na każdą z tych gór stwierdzały jednak, że to z Isthmus Peak roztacza się piękniejszy widok, wybór był zatem prosty. Droga na szczyt przebiega przez prywatną posiadłość i tereny łowieckie, dlatego też nie powinno zbaczać się z wyznaczonej ścieżki. Ciekawostką jest fakt, że na szlaku pojawia się kilka płotów, do których dorobiono specjalne elementy ułatwiające pokonanie przeszkody. Widoki (nie tylko te roztaczające się ze szczytu) zapierają dech w piersiach. Szlak nie jest oblegany przez turystów (przez cały dzień spotkaliśmy raptem 5 osób), więc jest to świetna alternatywa dla popularnego Roys Peak.
- Wszyscy odwiedzający Queenstown powinni spróbować kultowych burgerów Fergburger. Burgery są przepyszne i relatywnie tanie, jak na nowozelandzkie warunki, dlatego niemal o każdej porze dnia, trzeba wystać przynajmniej 20 minut w kolejce. Podczas zamawiania hamburgera otrzymujemy numerek i szacowaną godzinę odbioru. Czekając na swoją kanapkę, możemy spokojnie pokręcić się po mieście, gdyż pracownicy innych sklepów chętnie sprawdzą w internecie status naszego zamówienia.
Informacje praktyczne:
- Nevis Bungy to najwyższe bungy w Nowej Zelandii. Platforma zawieszona jest 134 metry nad rzeką Nevis a spadek swobodny trwa 8.5 sekundy. W cenę skoku wliczony jest przejazd autokarem z Queenstown i koszulka. Jeśli chcecie zabrać ze sobą na platformę osobę towarzyszącą, będzie musiała ona zapłacić 50 NZD (~140 zł)!!!! Dużo lepsze rozwiązanie dla osoby towarzyszącej znajduje się punkcie kolejnym.
- Nevis Swing to świetne rozwiązanie dla osób, które chciałyby zasmakować adrenaliny, ale nie są w stanie zdecydować się na bungy. Nevis Swing to największe na świecie wahadło – 160 metrów nad rzeką Nevis. Skok można oddać w różnych konfiguracjach: przodem, tyłem, w tandemie itp. W cenę skoku wliczony jest przejazd autokarem z Queenstown i czapka. Osoba, która wykupi skok na Nevis Swing może bezpłatnie towarzyszyć osobie skaczącej na bungy.
- Droga do Milford Sound usiana jest oposami (possumami), które biegnąc do światła rzucają się wprost pod koła samochodu. Za pierwszym razem można się nieźle wystraszyć! Mniej więcej co 5 kilometrów można zauważyć rozjechane futerka 🙂
Informacje praktyczne:
- Wybierając ofertę kajaków w Milford Sound (jak i innych atrakcji) warto skorzystać z Bookme i dopasować się do najlepszych cenowo terminów, dodatkowo analizując pogodę w danym dniu. Pogoda w okolicach Milford Sound jest kapryśna i według statystyk przez 184 dni w roku pada tam deszcz.
- Zdecydowaliśmy się na ofertę firmy Go Orange Kayaks – Milford Must Do. Naszym zdaniem cena, którą zapłaciliśmy była zbyt wygórowana – głównie dlatego, że w Milford Sound nie istnieje coś takiego, jak „Freedom Kayaking” (wycieczka bez przewodnika). Trzeba wykupić zorganizowaną wycieczkę z przewodnikiem, jako że obowiązuje tam ruch morski, a przepływające statki, wytwarzają spore fale. Do ceny wycieczki należy doliczyć koszt paliwa i czas potrzebny na dojechanie do jednego z najbardziej odległych zakątków Nowej Zelandii.
Informacje praktyczne:
- Routeburn Track to szlak zaliczany do tzw. „Great Walks”, czyli najlepszych szlaków trekkingowych Nowej Zelandii. Pokonanie 32-kilometrowej trasy zajmuje od 2 do 4 dni. Trasę można pokonać na dwa sposoby: zaczynając z Routeburn Shelter w okolicach Glenorchy lub z The Divide przy Milford Road. Wybierając się w pieszą wędrówkę należy pamiętać, że ewentualny powrót wiąże się z pokonaniem 300 kilometrów samochodem lub autobusem (droga okrąża góry).
- Fani biegania mogą wziąć udział w kwietniowym biegu Routeburn Classic rozgrywanym na szlaku Routeburn Track na dystansie 32 kilometrów.
Informacje praktyczne:
- Skydive Wanaka jest jedyną firmą oferującą skoki spadochronowe w Wanaka. Skok w tandemie można odbyć z dwóch wysokości: 12000 lub 15000 stóp. Cena różni się w zależności od wybranej wysokości, rodzaju filmu: kręconego przez osobę, z którą skaczemy bądź oddzielnego skoczka (nie można zabrać swojej kamerki ze względów bezpieczeństwa) itd.
- Podobno większość osób rezerwujących nocleg w Mt Cook Lodge & Motels przez pomyłkę trafia do Aoraki Mount Cook Alpine Lodge. Warto zwrócić na to uwagę dojeżdżając na miejsce po ciemku.
Informacje praktyczne:
- Istnieje wiele możliwości spędzenia czasu w Parku Narodowym Aoraki/Mount Cook. Mając niewiele czasu warto wybrać Hooker Valley Track. To 5-kilometrowy szlak prowadzący do jeziora lodowcowego, z którego brzegu roztacza się piękny widok na najwyższą górę Nowej Zelandii – Mt Cook.
- Będąc w Christchurch warto zatrzymać się w Jailhouse Accomodation, czyli starym więzieniu przearanżowanym na hostel. Co prawda warunki nie są najlepsze, jednak cała otoczka robi wrażenie.
DZIEŃ 16 – CHRISTCHURCH
Wydatki:
Informacje praktyczne:
- Wracając na północną Wyspę zdecydowaliśmy się po raz kolejny wypożyczyć samochód korzystając z usług tej samej firmy – Apex. Z powodu wcześniej wspomnianej awarii pilota otrzymaliśmy zniżkę w wysokości 50 NZD.
- Podróżując samochodem na północ od Auckland należy pamiętać o tzw. toll roads, czyli płatnych odcinkach autostrady. Najłatwiejszym rozwiązaniem jest wcześniejsze opłacenie przejazdu na stronie internetowej (stacjonarne bramki nie istnieją).
Informacje praktyczne:
- Wyspy Poor Knights zaliczane są do 10 najlepszych miejsc do nurkowania na świecie. Jedną z najbardziej popularnych firm, z jakimi można wybrać się na nurkowanie w tym miejscu jest Dive! Tutukaka.
Informacje praktyczne:
- Będąc w okolicy Rotorua nie możecie przegapić raftingu na rzece Kaituna. Znajduje się tam najwyższy (7-metrowy) komercyjnie raftowalny wodospad na świecie – Tutea Falls. Podczas naszego pierwszego (4-dniowego) pobytu w Nowej Zelandii w 2013 roku skorzystaliśmy z oferty River Rats. Wtedy też wypadliśmy z pontonu na wspomnianym wcześniej wodospadzie. Tym razem zdecydowaliśmy się na tańsze Kaituna Cascades, który w niczym nie odbiegało od droższej firmy, a co więcej, utrzymaliśmy się w pontonie 🙂
Informacje praktyczne:
- Wiosną w Rotorua rozgrywany jest Rotorua Marathon. Każdy entuzjasta biegania znajdzie coś dla siebie, gdyż biegi rozgrywane są na różnych dystansach. Marek zdecydował się na królewski dystans – maraton, a Asia na półmaraton. Musimy przyznać, że były to dość wymagające biegi. Pomimo monotonii trasy, atmosfera i życzliwość wśród uczestników rekompensowały zmęczenie. Marka nogi zaliczyły nawet wystąpienie w oficjalnym filmie z imprezy, który możecie znaleźć tutaj (02:02) 🙂
- Od naszej poprzedniej wizyty w Rotorua w 2013 ciągle wspominaliśmy o mango chicken, czyli jednym z najlepszych dań, jakie kiedykolwiek jedliśmy. Wizytę w restauracji Indian Star zostawiliśmy więc sobie na deser, czyli po maratonie. Będąc w Rotorua, koniecznie musicie tam zajrzeć!
Samolot
Noc spędzona w samolocie z Auckland do Pekinu.
Informacje praktyczne:
- Waiotapu Thermal Wonderland to geotermalna kraina, która urzeka kolorami, ale za to nie grzeszy zapachami 🙂 Najlepiej udać się tam jak najwcześniej, aby uniknąć tłumów. Niestety, na teren parku nie można wnosić dronów.
PROCENTOWY PODZIAŁ WYDATKÓW PODCZAS CAŁEGO POBYTU:
TRANSPORT 23%
1679.6 NZD (4451 PLN)
na dwie osoby
NOCLEG 13%
956 NZD (2533 PLN)
na dwie osoby
JEDZENIE 11%
752.4 NZD (1994 PLN)
na dwie osoby
ATRAKCJE 54%
3885 NZD (10295 PLN)
na dwie osoby
Pięknie!
Dzięki Rich <3
Wasz post jest absolutnie genialny i bliźniaczo przypomina mi to co zrobiłem niecały miesiąc temu na Sycylii. Fakt, rozmach przedsięwzięcia był mniejszy bo tylko 14 dni i lokalizacja zdecydowanie bliższa, ale cała reszta… najwyraźniej 'wielkie umysły myślą tak samo’ 😛 😛 😛 Bilety zakupione wcześniej – check. List miejsc do odwiedzenia jako podstawa planu – check. Kłótnia o wykreślenie czegoś z listy, bo za mało czasu – check. Wypożyczenie auta – check. Wcześniej kupiona wałówka na dzień 'poza cywilizacją’ – check. Pakiet internetu – check. Podział na role – check. Mniej snu – check, check, check! Ha, nawet identyczne problemy… Czytaj więcej »
Dzięki Bochen! Musimy się spotkać na jakąś obszerną relację z Sycylii!!! 🙂
Asiu, dopiero dziś przeczytałam Waszą relację. Gratuluję i zazdroszczę przeżyć!
Pozdrawiam, ciocia Gosia.
Ciociu, czas na Ciebie! 🙂
Super relacja z Super wyprawy.
Gratuluję !!!
Dzięki Jasiu 🙂
„Początek i koniec trasy Tongariro Alpine Crossing są od siebie oddalone o 25 kilometrów. Należy wcześniej zarezerwować miejsce w busie, którym dostaniemy się do pozostawionego na starcie auta.”
O wiele lepszym pomysłem jest zostawienie samochodu na końcu trasy i przejazd busem na początek. Można wtedy iść tyle, ile się chce, a w zależności od warunków zdecydować się lub odpuścić któryś ze szczytów.
Racja! Że też na to nie wpadliśmy 😐
Super się czyta!! 🙂
jeśli zechcecie to proszę odpowiedzi na kilka pytań?
1. wstęp do parków jest darmowy? interesuje mnie szczególnie Tongariro Alpine Crossing
Rezerwacje transportu na powrót do auta robiliście na miejscu czy wcześniej przez neta?
2. Wygląda na to że polecacie wynajęcie auta będąc juz w auckland a nie na kika miesięcy przed wizytą?
pozdrawiam i czekam na odpowiedź
Piotr
Piotrze,
1. Wstęp do parków narodowych jest darmowy. Rezerwację transportu na powrót z Tongariro zrobiliśmy wcześniej przez internet. Wydaje nam się, że nie można jej zrobić na miejscu (nie ma żadnego biura/budki). Busy są załadowane (a nie byliśmy w szczycie sezonu) i osoby, które nie zarezerwowały sobie nic wcześniej miały problem.
2. W naszym wypadku dostaliśmy o wiele lepszą ceną już na miescu, w biurze wypożyczalni. Ciężko powiedzieć, czy tak jest zawsze.
Pozdrawiamy 🙂
Super! w końcu blog z praktycznymi informacjami 🙂 ceny, noclegi, transport, konkretne dane..
mam tylko jedno pytanie na jakiej stronie można zarezerwowac transport w Tongariro?
lecimy w marcu i jestesmy na etapie planowania i dopinania szczegółów…
serdecznie pozdrawiam
edyta
Dziękujemy bardzo 🙂
My skorzystaliśmy ze strony http://www.tongarirocrossing.com/
Lepszą opcją będzie, tak jak wspomniał Oskar, zostawienie samochodu na końcu szlaku i dojazd do początku szlaku busem. W ten sposób nie jesteśmy ograniczeni czasowo.
Najlepszą opcją naszym zdaniem jest dogadanie się z innymi osobami na grupie https://www.facebook.com/groups/BackpackNZ/?fref=ts i załatwienie wspólnego transportu.
Niesamowicie praktyczne porady:) Super:)
Przygotowując się do wyjazdu do Nowej Zelandii korzystam cały czas z Waszego bloga. Jest naprawdę świetny!
Mam pytanie techniczne, orientujecie się może czy trzeba wyrabiać międzynarodowe prawo jazdy w urzędzie? Bo na stronie msz pisze: ,,Polscy kierowcy mogą jeździć w Nowej Zelandii na podstawie polskiego prawa jazdy, przez okres 12 miesięcy. Wraz z polskim prawem jazdy należy mieć przy sobie jego oficjalne tłumaczenie na język angielski.”
Więc nie wiem czy bawić się w składania podań w urzędzie itd czy wystarczy mieć to faktycznie tylko przetłumaczone?
Cześć Aniu, dziękujemy za miłe słowa 🙂 Trzeba w urzędzie wyrobić międzynarodowe prawo jazdy. To taka książeczka z tłumaczeniem w wielu językach. Czas oczekiwania w Łodzi to około 3 dni. Pozdrawiamy 🙂
Hey nie mogę wyczytać z waszego bloga czy jechaliście cały czas jednym autem. Czy w pewnym punkcie oddawaliście? Rozważamy jechać od Auckland samochodem – pytanie czy zdać je na południowej wyspie i wrócić samolotem do Auckland – czy z waszego doświadczenia jechaliście z powrotem na północ autem?
Bartoszu, wyglądało to tak:
– wypożyczyliśmy samochód w Auckland, przeprawiliśmy się z nim promem na wyspę południową i zostawiliśmy go w Christchurch,
– z Christchurch polecieliśmy do Auckland,
– w Auckland drugi raz wypożyczyliśmy samochód, żeby objechać jeszcze trochę północną wyspę.
Powrót samolotem wypada zdecydowanie taniej.
Hej! Super niesamowity i przydatny opis!
Ja mieszkam w Wellington od wrzesnia i wybieram sie na podroz po pld wyspie jakos w maju.
Zastanawialam sie – ktorego kwietnia przylecieliscie do NZ ?
Bo wlasnie probuje sie nastawic na to jaka pogoda i czy to ze dni sa krotkie nie przeszkadza?
Oliwio, w Nowej Zelandii byliśmy od 12 kwietnia do 1 maja. Dni były dość ciepłe (krótki rękaw), za to nocą temperatura spadała nawet do kilku stopni. Krótkie dni przeszkadzały nam tylko w tym, że musieliśmy prowadzić samochód po ciemku, a często byliśmy już bardzo zmęczeni 🙂
Wow… marzy mi się taki wyjazd.. W tamtym roku byłem na treku w himalajach, a na przyszły właśnie upatrzyłem sobie NZ. Tylko nie mam odwagi pojechać samemu tam… może ktoś miałby chęć?? Wasz blog jest mega!!!! spróbuje powtórzyć waszą wyprawę. Pozdrawiam
Łukaszu, nam za to marzą się Himalaje! 🙂 Nie ma co się obawiać NZ, niezwykle rozwinięty kraj pod względem infrastruktury turystycznej! Powodzenia 🙂
Ja mam 🙂
Wow. Jestem pod wrażeniem. My też byliśmy o podobnej porze roku. Zobaczyliśmy trochę mniej, biorąc pod uwagę, że wydaliscie dużo na atrakcje to de facto myślę że wydaliscie mniej niż my.
Dzięki 🙂 To prawda, na atrakcje wydaliśmy fortunę, ale było warto! 😀
Witam, co oznacza „plus koszty przelotu” w Waszym podsumowaniu finansowym? Tzn że trzeba do tych 9000 doliczyć jeszcze koszty biletów lotniczych ? Podziwiam Was , pozdrowienia (:
Dokładnie tak, należy doliczyć koszty biletów lotniczych. Nigdy nie wliczamy przelotów do podsumowań, gdyż ceny biletów mogą się drastycznie różnić.
Witam,
Czy rezerowaliście ROUTEBURN TRACK jakoś wcześniej?
Hej Aniu! Przeszliśmy tylko kawałeczek szlaku, bo akurat mieliśmy 1 wolny dzień do zagospodarowania. Nic nie rezerwowaliśmy.
Hej. Bardzo fajna relacja 🙂
Mam tylko pytanie o czas Waszego pobytu w Nowej Zelandii. Nie mogę tego nigdzie znaleźć 🙁 Piszecie, że było za zimno na spanie w namiocie, a taką opcję noclegu przewiduję dla siebie. Ja będę tam od połowy listopada do połowy grudnia.
Edyto, bardzo dziękujemy 🙂
W Nowej Zelandii byliśmy w drugiej połowie kwietnia, czyli podczas tamtejszej jesieni. Musimy przyznać, że nie byliśmy dobrze przygotowani do noclegu pod namiotem. Zabraliśmy letnie śpiwory o nieodpowiednim komforcie termicznym. Tym razem wzięlibyśmy te o komforcie 0 stopni.
Od naszego wyjazdu do Nowej Zelandii minęły już ponad dwa lata i od tego czasu sporo się zmieniło. Zainwestowaliśmy w lepszy sprzęt, zdobyliśmy sporo doświadczenia i nie dopuścilibyśmy się takiego błędu.
Sprawdź dokładnie średnie temperatury w listopadzie i w grudniu i jedź przygotowana 🙂 Wtedy nie będzie żadnego problemu.
Powodzenia! 🙂
O to może się gdzieś spotkamy na trasie. bo będę w NZ na przełomie listopada i grudnia
Dziękuję za podpowiedzi i Waszą relację. My lecimy przed samymi Świętami Bożego Narodzenia. Będziemy tam z naszymi synami 6 i 9 lat 🙂 Bierzemy auto i jedziemy przed siebie!
Cześć Kasiu, my też lecimy we czwórkę tuż przed świętami (z postojem w Hong-Kongu) 🙂 Nasz plan to: Auckland, Queenstown, Milford, Franz – Josef, Nelson, Picton, Rotoura, Coromandel. Gdzie wypożyczacie samochód?
Cześć, dajcie proszę znać ile czasu liczyć na gejzery w Waiotapu? Pozdrawiam, JJ
Hej! Z tego co pamiętamy około 2 godziny powinny wystarczyć 🙂
Serdeczne dzięki!
Będziemy jechać z Turangi (Ok 1,15 do Wai o Tapu) a na 11:45 mamy rafting w Okere 🙂
Napiszcie proszę trochę więcej o raftingu. Jak się przygotować psychicznie 🙂 czy to jest niebezpieczne, jak dużo osób wypada, co zrobić żeby nie wypaść z pontonu 🙂
W imieniu całej rodziny, dziękuję za całość opisu – bardzo nam pomógł w planowaniu naszej szalonej podróży 🙂
Dzięki,
Jacku, byliśmy na tym raftingu dwa razy i dwa razy było świetnie! Za pierwszym razem wypadliśmy, za drugim udało nam się utrzymać w pontonie. Psychicznie przygotujcie się na ekstra doświadczenie, bo na pewno będziecie wspominać ten rafting z bananem na twarzy 🙂 Byliśmy na wielu raftingach na całym świecie i żaden z nich nie umywa się do tego w NZ. Musicie dokładnie słuchać wskazówek Waszego instruktora/sternika. Na początku zrobi Wam krótkie szkolenie, a już na rzece będziecie wykonywać jego polecenia – od całej załogi zależy to, co będzie się działo na wodzie. Przy samym wodospadzie jest ekipa wspomagająca, która w… Czytaj więcej »
Dzięki 🙂 timing wyprawy mamy szalony (liczba miejsc vs czas) ale dzieci już duże i nastawiamy się na super przygodę!
Bawcie się dobrze i dajcie znać jak było! 🙂
Pytanie jeszcze takie, gdzie trzeba pracować i ile zarabiać, żeby pozwolić sobie na taką podróż 🙂 piękny plan podróży, też jestem podróżnikiem 🙂 ale fundusze pozwalają mi jedynie na zwiedzanie Europy 🙂
Przede wszystkim dziękujemy za miłe słowa 🙂
Odpowiadając na Twoje pytanie – jesteśmy programistami na etacie. Jesteśmy sobie w stanie wiele odmówić, by spełnić swoje podróżnicze marzenia 🙂 Z doświadczenia powiemy Ci, że Europa potrafi być znacznie droższa niż te odległe kraje. Z pewnością Nowa Zelandia nie jest dobrym przykładem, ale np. Azja Południowo-Wschodnia jest bardzo tania, a ostatnio bardzo często pojawiają się promocje linii lotniczych w tamtym kierunku.
Pozdrawiamy
Byliśmy w NZ w styczniu tego roku, w zasadzie poruszaliśmy się waszymi śladami – od Auckland, przez Hobbiton i rafting na Kaitunie, Tongariro Crosising, Wellington, Abel Tasman, Fox Glacier HeliHike, Isthmus Peak, Milford Sound, bungy w Queenstown, Hooker Valley Track z widokiem na Mt.Cook, Christchurch i powrót samolotem do Auckland. Po 1 noclegu w każdym miejscu, z wyjątkiem Queenstown gdzie byliśmy 2 noce. Wszystkie noclegi zarezerwowaliśmy z Polski i większość atrakcji też. Jako największe przeżycie wspominamy rafting razem z Kaitunacascades (niestety wywróciliśmy się, chociaż nie wiem jak to się stało) i bungy (I DIT IT!). Wzorowaliśmy się na was i… Czytaj więcej »
Nawet nie wiecie jak miło czytać takie komentarze! Cieszymy się, że tak jak my, lubicie adrenalinę i przyrodę 😀
Do Kanady póki co się nie wybieramy, ale jest na naszej liście wymarzonych miejsc.
Marek w Kanadzie był już 3 razy, ale wieeele lat temu.
Jeśli tak bardzo podobała Wam się Nowa Zelandia, rozważcie Chile – przyroda jest równie piękna i bardzo zróżnicowana 🙂
Pozdrawiamy
Najlepsze informacje, jakie znalazlam w internecie dot.podrozy. Dziekuje, jestem zachwycona. Wykonaliscie kawal dobrej roboty i pieknie sie ta wiedza podzielilscie z innymi
Bardzo dziękujemy 🙂
Dziękujemy bardzo za takie miłe słowa. Staramy się dzielić wiedzą i doświadczeniem najlepiej jak potrafimy. Pozdrawiamy 🙂
Jestem pod wrażeniem całej wyprawy ale wyszczególności oprawy tego postu. Wszystko jest tak czytelne tak dokładnie opiasane, dziękuje za prace jaka na to poświęciliście bo teraz to ja już na pewno się tam wybiorę i tu mam gotowy plan podróży.
Super na prawdę doceniam to co zrobiliście i mogę się tylko domyślać ile pracy w to włożyliście. Cudne ❤️